Anna Krasodomska24 listopada, 2024

Pomorze w służbie powodzianom

Gdy tereny naszej Ojczyzny nawiedziła powódź, ZHR utworzył sztab powodziowy, a z Pomorza wyruszyło wielu wolontariuszy-harcerzy aby pomóc w pracach porządkowych. Delegacja z naszego Okręgu była jedną z najliczniejszych w trakcie pierwszych dni służby.

Służbę na rzecz powodzianom podejmują głównie mężczyźni z naszego Okręgu. To Panowie całymi jednostkami pakują się i ruszają przez całą Polskę, aby wspierać naszych rodaków w tych trudnych chwilach swoim zapałem, energią i siłą do pracy. Jednak z tej służbie nie może zabraknąć Pań.

Koordynatorem na Województwo Pomorskie jest wędr. Teresa Kruk, która zawsze pilnuje, aby z Pomorza ktoś był na miejscu i pomagał powodzianom. To Ona zachęca Was każdego dnia do podjęcia służby. Sama służy z sposób niezauważalny – z domu, odpisując na wasze pytania i wątpliwości, prosząc o zwrot kosztów przejazdu dla Was, koordynując wszelkie sprawy biurowo-administracyjne, pilnując terminów, zgód, itd. Jej praca jest niezauważalna, jednak bardzo istotna, bo bez niej ta służba pomorska by nie mogła istnieć.

W ubiegłym tygodniu na służbę udały się także cztery inne Panie. Poniżej ich relacja. Zachęcamy Was do przeczytania jej, i jeśli jeszcze zastanawiacie się czy warto wyjechać na służbę – zapiszcie się sami! https://zhr.pl/dlapowodzian/

Już teraz dziękujemy wszystkim wolontariuszom, którzy angażują się w służbę.


Relacja ze służby

W dniach 15-17 listopada wraz z przyjaciółkami zwerbowanymi dzięki rodzącemu się KHS odbyłyśmy służbę w Kłodzku, które we wrześniu br. zostało dotknięte powodzią. Na miejsce dojechałyśmy w piątek wieczorem i już wtedy jeden z franciszkanów, u których nocowałyśmy, pokazał nam część zniszczeń podczas jazdy samochodem do klasztoru. Przerwany wał przeciwpowodziowy, zniszczona nawierzchnia dróg, śmieci na poboczach i połamane drzewa to tylko nieliczne elementy składające się na obraz miasta po nieszczęściu, jakie je spotkało.

Zakwaterowałyśmy się u o. franciszkanów, podobnie jak wolontariusze ZHR i innych organizacji ze Szczecina i Wrocławia. Klasztor zrobił na nas ogromne wrażenie. Zabytkowa budowla została zalana niemal po sufit pierwszego piętra, tak że uszkodzeniu uległy stare freski. Nasze zadanie polegało na zdarciu grubej warstwy tynku i uprzątnięciu gruzów, które należało wywieźć w odpowiednie miejsce. Tynk trzeba było skuć, nie uszkadzając przy tym łuków pod sklepieniem. Pracowaliśmy cały dzień, przy okazji ucząc się obsługi młotów pneumatycznych. Z kabli w ścianach wypływała jeszcze woda, a w jednym z pomieszczeń podłoga była pokryta śmieciami, które przyniosła fala. Pracy jest jeszcze dużo, ale cieszymy się, że mogłyśmy dołożyć swoją cegiełkę do tego generalnego remontu połowy miasta.

W niedzielę wybrałyśmy się na spacer po Kłodzku i dopiero wtedy dotarł do nas ogrom zniszczeń. Nysa jest jeszcze pełna naniesionego przez wodę błota, a po obu jej brzegach drzewa są pochylone ku ziemi na skutek naporu fali powodziowej. Cały las jest pełen śmieci, a budynki do pewnego poziomu są wyłączone z użytkowania. Ucierpiały prywatne interesy, małe restauracje, kafejki i sklepy, które znajdowały się na pierwszych piętrach budynków. Niektóre piwnice podobno są wciąż zalane i pełne nieczystości.

Należy pamiętać, że do Kłodzka przyjechałyśmy dwa miesiące po powodzi, więc ulice i okolice klasztoru franciszkanów, w którym odbyłyśmy służbę, były już porządkowane i ich stan jest o wiele lepszy niż w pierwszych dniach wydarzeń, które dla wielu ludzi były prawdziwą tragedią. Pozostało jeszcze wiele dobra do zrobienia, więc chciałybyśmy zachęcić wszystkich, którzy czują się na siłach i dysponują czasem, żeby pomagać powodzianom w uprzątaniu bałaganu, jaki zostawiła po sobie fala. Praca przy odnawianiu zniszczonych budowli jest ciężka i czasochłonna, a zbliżająca się zima jest niewdzięcznym czasem jeśli chodzi o prace restauracyjne.

Podróż powrotna do domu była, jak zwykle w takich przypadkach, dość nierzeczywista i wiązała się z uczuciem oderwania od rzeczywistości. Mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze raz pojechać na wolontariat, żeby pomóc powodzianom i sprawić, żeby w mieście znów zawitały uśmiechy, a domy znów zaczęły tętnić życiem.

 

Zofia Regina Turzyńska


Służba w Kłodzku


Służba w Głuchołazach